Komu let's, temu go!

Blog gromadzi ulotne spostrzeżenia, które nachodzą nas przy porannej kawie. Czytamy, oglądamy, przysłuchujemy się, mierzymy, próbujemy porządkować. Qltywator ma być narzędziem, które przeczesuje dziki gąszcz zjawisk w kulturze i w przestrzeni miasta.

Opinie tylko subiektywne.
Dwie pary rąk śmiertelnych z zamiarem upamiętnienia.
Bierzcie na wynos.

czwartek, 27 października 2011

O, Polsko! O, Polacy!



Właśnie ukazał się długo oczekiwany kryminał z prokuratorem Szackim. Jeszcze lepszy niż bestsellerowe „Uwikłanie”. Jeszcze bardziej przenikliwy i odważny. Promocja natomiast odbywa się w jeszcze gęstszej atmosferze niż „Uwikłanie”. Na głowę pisarza sypią się gromy prosto z Sandomierza.

Życiowo poturbowany białogłowy Teodor Szacki przenosi się z Warszawy do Sandomierza, gdzie, w cieniu nieudanych niedziel, w zatęchłej atmosferze małego, choć urokliwego miasteczka, pracuje na niższych obrotach niż w Warszawie. Początkowo obawia się, że jego życie będzie kręciło się wokół niespiesznych spacerów po rynku, między jedną z drugą kawą posypaną cukrem pudrem i łamaniem serc miejscowych „gorących partii”, bo jakież to ambitne wyzwania mogą czekać stołecznego prokuratora w małej mieścinie? Tak myśli do czasu, kiedy w mieście zostaje brutalnie zamordowana jedna z miejscowych społecznych działaczek: przy pomocy rytualnego narzędzia do uboju zwierząt. Śledztwo, dzięki życzliwej „pomocy” mediów, prowadzi w kierunku legendy o krwi, według której Żydzi porywali i mordowali chrześcijan, żeby utoczyć z nich krew i przerobić na macę. Prokuratorowi przyjdzie zmierzyć się z potwornościami polskiej ciasnoty myślenia, mroczną legendą przeszłości i antysemicką czarną kartą w naszej historii, a to wszystko w otoczeniu jednego z najpiękniejszych miast w Polsce.

„Ziarno prawdy” jest doskonałym kryminałem, z wyraziście zarysowanymi postaciami, rwącą akcją i charakterystycznym, społecznie wściekłym nerwem publicystycznym Miłoszewskiego. Jeżeli ktoś czuł niedosyt z powodu mało drastycznych scen w poprzedniej powieści, ilość krwi w „Ziarnie prawdy” usatysfakcjonuje samego hrabiego Orloka. Plus soczysty, ironiczny styl, ekscytująco trafna krytyka mechanizmu funkcjonowania polskich mediów i kpina z naszych narodowych zmór. Z kolei synteza charakterystycznej dla polskich małych społeczności Hassliebe jest potwierdzeniem warsztatu Miłoszewskiego. Szacki jest miastem oczarowany, a jednocześnie nienawidzi jego ciasnoty, miejscowej zmowy milczenia i dusznego wegetowania w atmosferze szklanej pogody popołudniowych tasiemców.

Niniejszy tekst ukazuje się już w momencie, kiedy książka pnie się w górę na listach polskich bestsellerów, wytwórnie filmowe biją się o prawa do ekranizacji (Panie, uchroń nas od PISF-u), ale w Sandomierzu Zygmunt zostaje okrzyknięty persona non grata. Przynajmniej w niektórych kręgach. Sandomierz niespodziewanie wycofuje się z promocji książki, chociaż na długo przed premierą władze zapoznały się z jej treścią. W każdym egzemplarzu jest już zakładka promująca miasto, powieść schodzi z półek jak świeże bułeczki, przewidywano również wydanie limitowanej kolekcji dostępnej tylko w Sandomierzu. Miasto tymczasem staje okoniem. Argument? Miłoszewski w jednej ze scen przywołał wydarzenia z planu „Ojca Mateusza”: odtwórca roli duchow(n)ej ostoi sprawiedliwości miasta wychyla kilka zdrowych kielonków. Cóż, Miłoszewski na głos zakrzyknął, że „król jest nagi” - wspomniany fakt jest tajemnicą poliszynela. Oficjalnie nie chodzi o jedno z malowideł w bazylice katedralnej Karola de Prevot, na którym przedstawiono rzekomy mord rytualny dokonywany na chrześcijanach. Oficjalnie. Sandomierz jest podzielony: Miłoszewski ma tutaj swoich gorących zwolenników, ale i zaciekłych wrogów.

Powieść, dzięki wyrazistemu rysowi publicystycznemu, jest opowieścią o funkcjonowaniu stereotypu. Jak się okazuje, ciągle żywego. Tradycyjnie, podziałem Polska stoi, a reakcja miasta jest, chcąc nie chcąc, dowodem na to, że Miłoszewski na polski odcisk nadepnął boleśnie i zejść z niego nie chce. Niestety, taka reakcja martwi i boli, bo najwyraźniej bliżej nam do króla Ćwieczka niż do szklanych domów. I znowu monopol na promocję ma Warszawa. Czy podział na Polskę A i B jest ciągle aktualny? Nowej powieści Zygmunta przegapić nie można.

Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy, W.A.B., Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz