Komu let's, temu go!

Blog gromadzi ulotne spostrzeżenia, które nachodzą nas przy porannej kawie. Czytamy, oglądamy, przysłuchujemy się, mierzymy, próbujemy porządkować. Qltywator ma być narzędziem, które przeczesuje dziki gąszcz zjawisk w kulturze i w przestrzeni miasta.

Opinie tylko subiektywne.
Dwie pary rąk śmiertelnych z zamiarem upamiętnienia.
Bierzcie na wynos.

czwartek, 29 grudnia 2011

Immanuel, I Kant...



Czy społeczeństwo bez chorób, infekcji, wrodzonych wad genetycznych to społeczeństwo idealne? Dokąd prowadzi pęd ku zachowaniu zdrowia psychicznego i fizycznego? Czy suplementy diety, bomby witaminowe, odżywki i ogólnokrajowe kampanie zdrowotne to znak troski o zdrowie obywateli, czy niezbity dowód na to, że wpadamy w tryby reżimu?

Klasyczna antyutopia. Społeczeństwo przyszłości, w którym priorytetem jest zachowanie zdrowia fizycznego. Każdy mieszkaniec jest zobowiązany wykonywać okresowe badania, ma w tym celu wszczepiony czip, który informuje o niewywiązaniu się z obywatelskich obowiązków, za co grozi proces lub kara zamrożenia. Mia Holl to przenikliwa i odważna biolog, której brat zostaje niesłusznie oskarżony o gwałt i morderstwo. Podobno badania DNA nie kłamią, ale Mia jest w stanie udowodnić, że jest inaczej. Samotnie staje w szranki z totalitarną METODĄ i chłodnym logicznym rozumowaniem. Świadoma konsekwencji epidemiologicznych, odważyła się wyciągnąć esencję z egzystencji bez pomocy laboratorium analitycznego.

„Prawdziwemu człowiekowi nie wystarcza istnienie, jeżeli oznacza ono bycie tu i teraz. Człowiek musi swojego istnienia doświadczyć. W bólu. W odrzuceniu. W porażce.” Antyutopia Juli Zeh bierze pod lupę pojęcie zdrowia, co wydawałoby się podwójnym absurdem gatunkowym. Bo czy może istnieć nieszczęśliwe społeczeństwo, któremu nie zagrażają Legionelle, bakterie E.coli i grzyby? Zaprogramowane na nieskażoną defektami prokreację i konsekwentne pomnażanie zdrowych genów? Zeh pokazuje, że taki świat byłby dla nas koszmarem. Człowiek ma prawo dążyć do dobrego społecznego i fizycznego samopoczucia, ale ma prawo także go sobie odmówić. Demokratyczne państwo ma z kolei obowiązek taki wybór uszanować. Brak doświadczenia własnej śmiertelności neguje pojęcie człowieczeństwa. Zaniżony potencjał infekcyjny nie oznacza wcale szczęścia i spełnienia. Człowiek to coś więcej niż ciało, choć to dzięki niemu jesteśmy do siebie podobni. To ono jest dla nas narzędziem poznania i doświadczenia, a, co za tym idzie – również myśli. Ta z kolei może przekroczyć wszelkie granice i, co oczywiste, może stać się bardziej niebezpieczna niż niejedna bakteria. Człowiek ma być celem samym w sobie, a nie środkiem do celu - Kantowskie złote myśli, rzekomo dla nas współcześnie oczywiste, w wyzbytej mikroorganizmów przestrzeni powieści Zeh brzmią bardzo donośnie. Imponująca wiedza prawnicza i doskonałe przygotowanie naukowe to niekwestionowane atuty tej książki.

Sterylne, konsekwentne studium cierpienia, osamotnienia i rozpaczliwych prób ochrony ludzkiej godności. Powieść nie przeraża tak, jak dzieła Orwella albo Goldinga, ale niesie ze sobą bardzo istotne przesłanie dla naszych czasów. Śmierci nie uciekniemy i życie polega na jej akceptacji.

Juli Zeh „Corpus delicti. Proces”, przeł. Sława Lisiecka, Warszawa 2011.